Wczoraj razem z Oliwią, Piotrkiem, Arkiem i Czarkiem wybraliśmy się na dożynki. Najpierw poszliśmy na naszą działkę posiedzieć i do teraz nie ogarniam w jaki sposób chłopaki przenieśli najpierw mnie, a potem wózek przez furtkę. Potem przyszedł do nas Kuba po czym poszliśmy na plac. Trochę posiedzieliśmy, po czym Oliwia z chłopakami poszła potańczyć, a do mnie podeszła Halina. Niestety niedługo potem Piotrek musiał już iść do domu. Później także ja tańczyłam z kilkoma osobami, w tym z Oliwią, Arkiem i Kub, który też nie siedział z nami zbyt długo i poszedł do domu. Koło 23 stwierdziliśmy, że powinniśmy się już zbierać, więc chłopaki odprowadzili nas do domu. Ogólnie świetnie się bawiłam i mam nadzieję, że będziemy częściej się spotykali. Szkoda tylko, że Ewa nie mogła z nami być, ale następnym razem się uda.
Minął miesiąc. Równy miesiąc odkąd zaczęłam studia. Tym razem jednak myślę, że jest to droga dla mnie i nie żałuję tej decyzji. Była spontaniczna ale jednocześnie bardzo dobrze przemyślana. Dlaczego spontaniczna? Bo podjęta na kilka dni przed rozpoczęciem trzeciej - i ostatniej - rekrutacji w tym roku akademickim. Dlaczego dobrze przemyślana? Bo wiedziałam od momentu rzucenia pierwszych studiów, że pisarstwo jest czymś, w czym chcę się dokształcać. Czułam, że prędzej czy później trafię właśnie tutaj. Od samego początku wiedziałam, że będzie cięzko. Że będę chciała odpuścić miliard razy dziennie. Faktycznie tak jest. Dzień w dzień jestem zmęczona, boli mnie to, że z Luśką spędzam tylko wieczory i weekendy. Wiedziałam, że decyzja ta będzie miała swoje ogromne minusy, ale wiedziałam też, że gdybym chociaż nie spróbowała, mocno bym żałowała. Mimo tego uważam, że czas spedzony razem stał się bardziej produktywny. Więcej robimy wspólnie. Przez ostatni miesiąc napisałam kilka pr
Komentarze
Prześlij komentarz