Przejdź do głównej zawartości

❤ Z mojej perspektywy ❤

   Często w swoim życiu słyszę pytanie "dlaczego nie chcesz chodzić?". Zazwyczaj odpowiadam w ten sam sposób.. Przyzwyczaiłam się do wózka i nie wyobrażam sobie siebie jako osoby chodzącej. Nawet nie chcę o tym myśleć. Przeraża mnie to, że w moim życiu mogłaby zajść aż tak ogromna zmiana, która wywróciłaby je do góry nogami. Z drugiej strony jednak wiem, że miałam szansę chodzić, ale tej szansy nie wykorzystałam, w pewnym momencie po prostu przestałam walczyć. I jest to mój wybór, że moje życie wygląda teraz tak jak wygląda. Jednak nie żałuję. A dlaczego? Dlatego, że wiem, że mogłabym skończyć o wiele gorzej. Wbrew pozorom jestem bardzo szczęśliwa z tym, co mam. Kocham swoje życie takim, jakie jest. Bo przecież wózek to tylko dodatek do mojej osobowości. W sumie też w tym, że jeżdżę na wózku widzę wiele pozytywnych aspektów. Przykładowo koncerty. Uwielbiam jeździć na koncerty. Dają mi one mnóstwo pozytywnej energii. A dzięki wózkowi na każdym koncercie jestem przed barierkami. W niepełnosprawności fajne jest też to, że spotyka mnie mnóstwo zabawnych bądź też dziwnych sytuacji. Kilka lat temu kiedy byłam na spacerze z rodzicami i starszą siostrą podszedł do mnie jakiś mężczyzna, pytając czy jestem na wózku z powodu choroby lub wypadku czy też dlatego, że tak mi się podoba. Szczerze mówiąc nie wiedziałam jak zareagować na tą całą sytuację. Po chwili jednak zaczęłam się śmiać. Druga podobna sytuacja spotkała mnie kiedy wyszłam z kuzynem i koleżanką na spacer, a kiedy przechodziliśmy przez pasy nagle klęknął przede mną starszy człowiek i po prostu zaczął się za mnie modlić. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim, ale wiem, że ten pan miał dobre zamiary i bardzo to doceniam. Wózek nauczył mnie też dystansu do siebie, mojej niepełnosprawności. Teraz nie obrażam się już kiedy ktoś sobie ze mnie żartuje. Ja sama potrafię to robić. Kiedy ktoś z moich znajomych mówi, że bolą go nogi lubię rzucać tekstem typu "a mnie nie". Wtedy na początku nikt nie wie jak zareagować, ale po chwili i tak się śmieje, bo wie, że się nie obrażę. Wózek ma jednak troszkę negatywnych aspektów. Na przykład kiedy jestem na zakupach w wielu sklepach pikają na mnie czujniki. Jest to bardzo denerwujące, dlatego kilka sklepów omijam szerokim łukiem. Denerwujące jest też podejście ludzi. No bo po co zmienić swoje myślenie, nastawienie do drugiego człowieka, skoro można  kogoś zmieszać z błotem, prawda? Ja jednak uodporniłam się na większość negatywnych słów. Doszłam do wniosku, że po co mam przejmować się kimś, kto nie ma dla mnie żadnego znaczenia? Nie ma sensu psuć sobie nerwy przez ludzi. Lepiej łapać od nich pozytywną energię.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

❤ Update życiowy #1 ❤

Minął miesiąc. Równy miesiąc odkąd zaczęłam studia. Tym razem jednak myślę, że jest to droga dla mnie i nie żałuję tej decyzji. Była spontaniczna ale jednocześnie bardzo dobrze przemyślana. Dlaczego spontaniczna? Bo podjęta na kilka dni przed rozpoczęciem trzeciej - i ostatniej - rekrutacji w tym roku akademickim. Dlaczego dobrze przemyślana? Bo wiedziałam od  momentu rzucenia pierwszych studiów, że pisarstwo jest czymś, w czym chcę się dokształcać. Czułam, że prędzej czy później trafię właśnie tutaj. Od samego początku wiedziałam, że będzie cięzko. Że będę chciała odpuścić miliard  razy dziennie. Faktycznie tak jest. Dzień w dzień jestem zmęczona, boli mnie to, że z Luśką spędzam tylko wieczory i weekendy. Wiedziałam, że decyzja ta będzie miała swoje ogromne minusy, ale wiedziałam też, że gdybym chociaż nie spróbowała, mocno bym żałowała. Mimo tego uważam, że czas spedzony razem stał się bardziej produktywny. Więcej robimy wspólnie. Przez ostatni miesiąc napisałam kilka pr

❤ Walka ❤

W życiu doświadczyłam wielu chwil zwątpienia, gdy wydawało mi się, że nie mam siły podnieść się po kolejnym upadku. Jedyną osobą, która krytykowała mnie za nawet najmniejsze potknięcie byłam ja sama. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie tego, że najtrudniejsze i najważniejsze walki toczymy sami ze sobą i nie mogę być swoim wrogiem, bo może mnie to zgubić. Żyłam z wewnętrznymi demonami, które z czasem próbowały wyjść na światło dzienne i ukrywanie ich stawało się coraz gorszym zadaniem. Jednak dotarłam do przełomowego momentu. Jakiego? Pewien człowiek próbował mnie zniszczyć, pozbawić wszystkiego, co we mnie dobre tylko dlatego, że sam doświadczył zła. Poddawałam się temu przez długi czas, bo nie widziałam w tym nic negatywnego, nie słuchałam intuicji. Na szczęście przyszedł moment kiedy się obudziłam i zaczęłam walczyć o swoje dobro.Teraz jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie ale też za Lusię. Nie dam jej nikomu skrzywdzić. Choćby nie wiem co się działo, zawsze za nią stanę murem. Jedn

❤ Powrót ❤

Znowu dawno nie pisałam, mimo że często mówiłam, że tego mi brakuje. Chyba przestało mi to przynosić taką radość, jaką kiedyś odczuwałam. Jednak niedawno Ktoś przypomniał mi, jak wiele dobrego mi to dawało. Ta wiadomość była jak Iskierka motywująca do działania ;) Dziękuję ci, Mordo ^^ Ostatnio zrozumiałam też, że pisząc tutaj nie byłam stuprocentowo sobą. Od samego początku starałam się pilnować języka, którym się posługiwałam. Mimo że na co dzień przeklinam, czasem nawet za dużo tego tutaj nie było. Właśnie tego mi brakowało. Takiej swobody, żeby czasem rzucić "kurwa". Narzuciłam sobie ograniczenia, choć nikt tego ode mnie nie oczekiwał. Postanowiłam jednak od dziś pisać tylko tak, aby mieć poczucie, że to, co czytasz, jest całkowicie moje. Ale ale! Zaczynając od początku... Cześć! Tęskniłam cholernie, ale wracam teraz z nadzieją, że tym razem na stałe. Od ostatniego wpisu (listopad 2021) moje życie zmieniło się o 180°. Najważniejszą zmianą jest rozstanie z ojcem Łucji. Był