Często w swoim życiu słyszę pytanie "dlaczego nie chcesz chodzić?". Zazwyczaj odpowiadam w ten sam sposób.. Przyzwyczaiłam się do wózka i nie wyobrażam sobie siebie jako osoby chodzącej. Nawet nie chcę o tym myśleć. Przeraża mnie to, że w moim życiu mogłaby zajść aż tak ogromna zmiana, która wywróciłaby je do góry nogami. Z drugiej strony jednak wiem, że miałam szansę chodzić, ale tej szansy nie wykorzystałam, w pewnym momencie po prostu przestałam walczyć. I jest to mój wybór, że moje życie wygląda teraz tak jak wygląda. Jednak nie żałuję. A dlaczego? Dlatego, że wiem, że mogłabym skończyć o wiele gorzej. Wbrew pozorom jestem bardzo szczęśliwa z tym, co mam. Kocham swoje życie takim, jakie jest. Bo przecież wózek to tylko dodatek do mojej osobowości. W sumie też w tym, że jeżdżę na wózku widzę wiele pozytywnych aspektów. Przykładowo koncerty. Uwielbiam jeździć na koncerty. Dają mi one mnóstwo pozytywnej energii. A dzięki wózkowi na każdym koncercie jestem przed barierkami. W niepełnosprawności fajne jest też to, że spotyka mnie mnóstwo zabawnych bądź też dziwnych sytuacji. Kilka lat temu kiedy byłam na spacerze z rodzicami i starszą siostrą podszedł do mnie jakiś mężczyzna, pytając czy jestem na wózku z powodu choroby lub wypadku czy też dlatego, że tak mi się podoba. Szczerze mówiąc nie wiedziałam jak zareagować na tą całą sytuację. Po chwili jednak zaczęłam się śmiać. Druga podobna sytuacja spotkała mnie kiedy wyszłam z kuzynem i koleżanką na spacer, a kiedy przechodziliśmy przez pasy nagle klęknął przede mną starszy człowiek i po prostu zaczął się za mnie modlić. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim, ale wiem, że ten pan miał dobre zamiary i bardzo to doceniam. Wózek nauczył mnie też dystansu do siebie, mojej niepełnosprawności. Teraz nie obrażam się już kiedy ktoś sobie ze mnie żartuje. Ja sama potrafię to robić. Kiedy ktoś z moich znajomych mówi, że bolą go nogi lubię rzucać tekstem typu "a mnie nie". Wtedy na początku nikt nie wie jak zareagować, ale po chwili i tak się śmieje, bo wie, że się nie obrażę. Wózek ma jednak troszkę negatywnych aspektów. Na przykład kiedy jestem na zakupach w wielu sklepach pikają na mnie czujniki. Jest to bardzo denerwujące, dlatego kilka sklepów omijam szerokim łukiem. Denerwujące jest też podejście ludzi. No bo po co zmienić swoje myślenie, nastawienie do drugiego człowieka, skoro można kogoś zmieszać z błotem, prawda? Ja jednak uodporniłam się na większość negatywnych słów. Doszłam do wniosku, że po co mam przejmować się kimś, kto nie ma dla mnie żadnego znaczenia? Nie ma sensu psuć sobie nerwy przez ludzi. Lepiej łapać od nich pozytywną energię.
Minął miesiąc. Równy miesiąc odkąd zaczęłam studia. Tym razem jednak myślę, że jest to droga dla mnie i nie żałuję tej decyzji. Była spontaniczna ale jednocześnie bardzo dobrze przemyślana. Dlaczego spontaniczna? Bo podjęta na kilka dni przed rozpoczęciem trzeciej - i ostatniej - rekrutacji w tym roku akademickim. Dlaczego dobrze przemyślana? Bo wiedziałam od momentu rzucenia pierwszych studiów, że pisarstwo jest czymś, w czym chcę się dokształcać. Czułam, że prędzej czy później trafię właśnie tutaj. Od samego początku wiedziałam, że będzie cięzko. Że będę chciała odpuścić miliard razy dziennie. Faktycznie tak jest. Dzień w dzień jestem zmęczona, boli mnie to, że z Luśką spędzam tylko wieczory i weekendy. Wiedziałam, że decyzja ta będzie miała swoje ogromne minusy, ale wiedziałam też, że gdybym chociaż nie spróbowała, mocno bym żałowała. Mimo tego uważam, że czas spedzony razem stał się bardziej produktywny. Więcej robimy wspólnie. Przez ostatni miesiąc napisałam kilka pr
♡♡♡
OdpowiedzUsuńTwój komentarz wyraża więcej niż tysiąc słów ❤
UsuńJulcia jesteś niesamowita! Od kiedy Cię poznałam, Ty cały czas mnie bardzo zaskakujesz i wzruszasz! :D <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń<3!
OdpowiedzUsuń<3
Usuń