Fundacja Aktywnej Rehabilitacji najogólniej rzecz biorąc zajmuje się pomocą osobom niepełnosprawnym w usamodzielnieniu się, rozwoju. To właśnie dzięki tej fundacji nauczyłam się przesiadać na wózek, robić balans, zjeżdżać ze schodów, podjeżdżać pod krawężniki, podjazdy czy nawet prosić ludzi o pomoc, kiedy się przewrócę. Do FARu należę już dobre 11 lat. Jest to bardzo długi okres czasu, dlatego nie wyobrażam sobie tego, że miałabym przestać jeździć na zajęcia. Stało się to dla mnie niemal tak samo naturalne jak oddychanie. W fundacji przeżyłam tak wiele świetnych chwil, że nie jestem w stanie tego zliczyć. Zobaczyłam kilka fajnych miejsc, które przypominają o ludziach, których tam poznałam, a z którymi utrzymuję dobry kontakt aż do dzisiaj. Rozwinęłam się... Stałam się bardziej otwarta do ludzi. Instruktorzy niejednokrotnie pokazali mi, że jednak się da, że jeśli się czegoś chce to można to osiągnąć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Pomogli mi w wielu sytuacjach nawet samą rozmową.
Minął miesiąc. Równy miesiąc odkąd zaczęłam studia. Tym razem jednak myślę, że jest to droga dla mnie i nie żałuję tej decyzji. Była spontaniczna ale jednocześnie bardzo dobrze przemyślana. Dlaczego spontaniczna? Bo podjęta na kilka dni przed rozpoczęciem trzeciej - i ostatniej - rekrutacji w tym roku akademickim. Dlaczego dobrze przemyślana? Bo wiedziałam od momentu rzucenia pierwszych studiów, że pisarstwo jest czymś, w czym chcę się dokształcać. Czułam, że prędzej czy później trafię właśnie tutaj. Od samego początku wiedziałam, że będzie cięzko. Że będę chciała odpuścić miliard razy dziennie. Faktycznie tak jest. Dzień w dzień jestem zmęczona, boli mnie to, że z Luśką spędzam tylko wieczory i weekendy. Wiedziałam, że decyzja ta będzie miała swoje ogromne minusy, ale wiedziałam też, że gdybym chociaż nie spróbowała, mocno bym żałowała. Mimo tego uważam, że czas spedzony razem stał się bardziej produktywny. Więcej robimy wspólnie. Przez ostatni miesiąc napisałam kilka pr
Komentarze
Prześlij komentarz