To nie miało tak być. Mieliśmy się jeszcze spotkać. Mieliśmy przyjść na obiad jak wyjdziesz ze szpitala. Nie zdążyliśmy. Nie udało Ci się wyjść. Nie pożegnaliśmy się.
Niby wiedziałam, że jest źle. Wszyscy wiedzieliśmy. Wiedziałam, że musimy szykować się na najgorsze, ale co to dało? Zupełnie nic. Na to nie da się przygotować. Po prostu się nie da.
Kiedy Mama przekazała mi informację, że Twoje serce przestało bić, świat stanął w miejscu. Na początku myślałam, że to glupi żart. No niestety...
Nie umiem sobie tego poukładać. Nie dociera to do mnie jeszcze. Ciągle wierzę, że zobaczę Cię leżącego na kanapie oglądającego wiadomości. Tak jednak nie będzie.
Najbliższy czas będzie cholernie trudny. Musimy oswoić się z nową sytuacją, zaakceptować ją. Nic więcej nie możemy zrobić.
Pozostaje mi tylko podziękować Ci. Za to, że byłeś ogromnym wsparciem. Za to, że byłeś ze mnie zawsze dumny, mimo, że nie mówiłeś mi tego. Za podróże Małym Czerwonym Sportowym Samochodzikiem. Za słodycze skitrane wszędzie gdzie się da. Za najlepsze grille na świecie. Za jajówę robioną na tej starej patelni. Za to, że zawsze byłeś chętny do pomocy. Nawet jeśli przez pomoc rozumiem zawiezienie na balety w nocy. Za twoją miłość do podróży i odkrywania nowych miejsc. Za nasze układy, za które mama byłaby pewnie wściekła.
Dziękuję za wiarę we mnie. Byłeś najlepszym Dziadkiem jakiego mogłabym sobie wyobrazić. Wiem, że chciałeś dla mnie jak najlepiej, chociaż nie zawsze potrafiłeś mi to pokazać. Wiem też, że byłam Twoim oczkiem w głowie. Robiłeś wszystko żebym była szczęśliwa. Do pewnego momentu. Do momentu, kiedy nie zaszłam w ciążę. Pamiętam jak zły wtedy byłeś. Ciągle powtarzałeś, że nie ma się czym chwalić. No okej, nie chwaliłam się - przy Tobie. Wszystko fajnie, ale kto się pochwalił sąsiadowi jak nie Ty?
Kiedy Luśka przyszła na świat, zajęła moje miejsce. Ona stała się twoim oczkiem w głowie. Bardzo liczyłam na to, że pojawienie się jej da Ci więcej siły do walki z tym cholerstwem. Faktycznie przez jakiś czas tak było. Byłeś naprawdę szczęśliwy, zależało Ci na Twoim zdrowiu. Szczególnie kiedy miałeś jechać na Islandię. Dawno nie widziałam Cię takiego.
Wszystko zmieniło się kiedy wróciłeś. Tak jakbyś zgasł. Po prostu się poddałeś. Wiem, że walka była bardzo nierówna, dlatego staram się zrozumieć to, że byłeś tym zmęczony.
Mam nadzieję, że teraz jest Ci lepiej i już nie cierpisz tam na Górze.
Niebo zyskało cudownego Człowieka.
Do zobaczenia za jakiś czas, Dziadku
Kocham Cię I bardzo tęsknię ❤
Wspomnienie jest formą spotkania
Zaglądam czasami na Twojego bloga i każdy post czytam z uczuciem głębokiego zrozumienia, być może ze względu na moją niepełnosprawność. Ale to, co przeczytałem dziś, tknęło mnie bardzo mocno, bo sam straciłem bliską osobę z rodziny. Najgorsze moim zdaniem w przeżywaniu i radzeniu sobie z czyimś odejściem jest uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie zrobiliśmy dla tej osoby tyle ile chcielibyśmy zrobić, albo, że znaliśmy ją za słabo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo współczuję straty. Tak, często pojawia się takie uczucie, że coś jeszcze mogliśmy zrobić, ale nie zdążyliśmy, jednak warto docenić czas, który był nam dany. Obwinianie się nie da nic, bo czasu nie można cofnąć
UsuńPozdrawiam